POLSKA NA ZŁOTYM TALERZU PUTINA
Współpraca Falenty z CBA. Pytanie o rolę Mateusza Morawieckiego
Zanim nagrania z Sowy & Przyjaciół dostały się do mediów, zapewne otrzymali je Rosjanie. Ale trafiły też do kierownictwa polskiej partii, która obecnie rządzi, wtedy zaś działała w opozycji. Trafiły do Prawa i Sprawiedliwości.
Albowiem tak się składa, że Marek Falenta znajdował się w zależności nie tylko od Rosjan. Był także współpracownikiem Centralnego Biura Antykorupcyjnego – służby utworzonej przez PiS, która pozostawała w związkach z tą partią nawet za rządów PO. W latach 2007–2010 na czele CBA wciąż stał wywodzący się z PiS Mariusz Kamiński. Gdy zaś rząd PO zwolnił go ze służby w związku z oskarżeniem o przekroczenie uprawnień, w delegaturach (oddziałach terenowych) CBA pozostało wielu funkcjonariuszy związanych z Kamińskim. Jak zaraz się przekonamy, właśnie tacy funkcjonariusze dostali nagrania od Falenty. Co więcej, Marek Falenta najpierw przedstawił swoje taśmy kierownictwu PiS, a dopiero potem jego zwolennikom w CBA.
Wynikałoby z tego, że biznesmen mógł posłużyć jako łącznik między Rosją a PiS, gdy korzystna dla obu stron afera wchodziła w decydującą fazę.
Jeśli tak było, jeśli Putin za pośrednictwem Falenty i CBA podsunął taśmy Kaczyńskiemu pod nos – to podał mu Polskę na złotym talerzu.
Jemu i Morawieckiemu, chciałoby się dodać. Jednak nie wiemy jeszcze, jaką dokładnie rolę odgrywałby Morawiecki przy tym złotym kremlowskim talerzu. Dziś spożywa z niego owoce zwycięstwa jako premier Rzeczypospolitej. Ale czy jego rola zawsze była rolą biernego konsumenta-beneficjenta? Czy wcześniej nie brał udziału w podsuwaniu Kaczyńskiemu kremlowskiego talerza z taśmami?
Pytanie to trzeba postawić, skoro w aferze taśmowej występuje dobry znajomy Morawieckiego, Tomasz Misiak.
Na marginesie warto też odnotować, że funkcjonariusze CBA, którzy dostali taśmy od Falenty i obmyślali z nich pożytki dla PiS, działali we Wrocławiu. Zatem w rodzinnym mieście premiera, w mateczniku rodziny Morawieckich.
PRZYCHODZI FALENTA DO PIS
Artykuł Wojciecha Czuchnowskiego. Marek Falenta na opłatkowym spotkaniu Prawa i Sprawiedliwości. Skarbnik partii Stanisław Kostrzewski. Pisowscy agenci CBA przyjmują nagrania od Falenty
Wojciech Czuchnowski z „Gazety Wyborczej”, który gruntownie zbadał wątek kontaktów Falenty z PiS, opisuje go tak:
„Pół roku przed wybuchem afery podsłuchowej politycy PiS-u wiedzieli, że Marek Falenta nagrywał ministrów rządu PO–PSL […] Biznesmen miał sam zgłosić się z tym do partii Jarosława Kaczyńskiego. […]
Późną jesienią 2013 r. gośćmi jednego z licznych o tej porze roku przyjęć opłatkowych są Stanisław Kostrzewski, ówczesny skarbnik PiS i bliski współpracownik prezesa Kaczyńskiego, oraz Marek Falenta, biznesmen z branży węglowej. Falenta przychodzi na imprezę specjalnie po to, by spotkać tam Kostrzewskiego. Ma zamiar przekazać mu ważną wiadomość: przed zbliżającymi się wyborami chce zaoferować nagrania, które kompromitują najważniejszych polityków rządu Donalda Tuska. Nie zdradza źródła, prosi o kontakt z władzami partii. […]
– Po rozmowie z Falentą Kostrzewski wziął od niego namiary. W kierownictwie postanowiono, że Falentę trzeba sprawdzić – opowiada informator «Wyborczej», który w tym czasie był blisko Mariusza Kamińskiego, wtedy b. szefa CBA, wiceprezesa i posła PiS-u, dzisiaj koordynatora ds. służb specjalnych. Jak twierdzi nasz rozmówca, zadanie sprawdzenia Falenty powierzono zaufanym ludziom: Ernestowi Bejdzie i Martinowi Bożkowi. W 2006 r., podczas pierwszych rządów PiS, byli w CBA. Ze służby odeszli w 2009 r. razem z Kamińskim. PiS zatrudnił ich w swoich strukturach, Bożek pracował też w biurze poselskim Kamińskiego i był ekspertem PiS-u w sejmowej speckomisji. Bejda był prawnikiem spółki Srebrna zarządzającej nieruchomościami, które partia przejęła w latach 90.
Bejda i Bożek mają świetne kontakty z agentami CBA, którzy są wierni Kamińskiemu lub po prostu zabezpieczają się na wypadek odzyskania władzy przez PiS. Ich matecznikiem jest delegatura CBA we Wrocławiu. Tym łatwiej zweryfikować Falentę, bo biznesmen swoją działalność koncentruje na Dolnym Śląsku. Funkcjonariusze Norbert Loba, Ernest Sworowski, Przemysław Kwiecień i Artur Chudziński mieli spotkać się z Bejdą i wyjawić mu, że Falenta od lat jest współpracownikiem służb. CBA przejęło go od ABW. Jako OZI (osobowe źródło informacji) o kryptonimie «Prefekt»regularnie spotykał się ze Sworowskim i Kwietniem. Agenci potwierdzają Bejdzie, że Falenta wspominał im o nagraniach. […] Od tego momentu «CBA Kamińskiego»przejmuje Falentę. Według naszych informatorów w trójkącie Falenta – Bejda – wrocławska delegatura CBA powstaje plan, by pierwsze podsłuchy opublikować na łamach tygodnika «Wprost». Zaniesie je Piotr Nisztor, dziennikarz znający Falentę od wielu lat. Redakcja nie będzie miała wiedzy o pochodzeniu nagrań ani o współpracy Falenty ze służbami. Dlaczego «Wprost»? Bo publikacja w mediach kojarzonych z PiS («w Sieci»czy «Gazecie Polskiej») nie przyniosłaby takiego efektu. Kolejne podsłuchy, gdy afera nabierze już wiarygodności, miał przejąć tygodnik «Do Rzeczy»”99.
Tomasz Piątek „Morawiecki i jego tajemnice” – książka dostępna jest w naszej księgarni internetowej