Najbliżsi współpracownicy Antoniego Macierewicza odchodzą z MON. Zdymisjonowani zostali wiceministrowie Bartosz Kownacki i Dominik Smyrgała. Ten pierwszy miał powiązania z Rosją. Ten drugi tuszował podobne powiązania Macierewicza. Czy w sprawie tzw. „rosyjskiego łącznika” doszło do fałszerstwa? – pisze Tomasz Piątek, dziennikarz i pisarz, autor książki „Macierewicz i jego tajemnice”.
Bartosz Kownacki wsławił się opowieścią o Francuzach, którzy w XVI wieku mieli się uczyć od Polaków jedzenia widelcem. Wiceminister obrony przedstawił tę wizję publicznie na antenie TVN24. I zrobił to w gorącym momencie: zaraz po tym, jak jego szef Antoni Macierewicz w atmosferze skandalu zerwał wynegocjowany już kontrakt na francuskie śmigłowce Caracal. Afera caracali nadszarpnęła wiarygodność Polski wobec zachodnich sojuszników. Prowokacyjna opowieść Kownackiego o widelcach dodatkowo zdenerwowała Francuzów.
„Zasługi” Kownackiego
Ale na tym „zasługi” Bartosza Kownackiego się nie kończą. Wiceminister zahamował sprowadzenie do Polski amerykańskich rakiet Patriot. Negocjował zakup dwóch baterii w USA. Ale robił to w tak niezwykły sposób, że wynegocjował cenę zaporową, na którą polskiej armii nie stać (prawie 11 mld dolarów). Teraz, gdy zmieniło się kierownictwo polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej, Amerykanie nagle zgodzili się na niecałe 7 mld dolarów…
Kim jest człowiek, który jako wiceminister obrony oddalał nas od zachodnich sojuszników?
„Guardian” i „Frankfurter Allgemeine Zeitung” pisały o związkach Bartosza Kownackiego z antyeuropejskimi ekstremistami finansowanymi przez Kreml. Działał m.in. w skrajnej międzynarodówce AENM (Sojusz Europejskich Ruchów Narodowych). Kolegami Kownackiego w tej organizacji byli znani antysemici i przeciwnicy UE. Wśród nich Francuz Bruno Gollnisch (ścigany przez francuski wymiar sprawiedliwości za negację Holokaustu), Brytyjczyk Nick Griffin oraz Węgier Bela Kovacs ze skrajnie nacjonalistycznej i prokremlowskiej partii Jobbik.
Kownacki „obserwuje” wybory w Rosji
W 2012 r. Kownacki wybrał się do Rosji jako „obserwator zagraniczny” tamtejszych wyborów prezydenckich. W tych wyborach – dalekich od uczciwości – wygrał oczywiście Putin. Bartosz Kownacki uwiarygodniał kremlowską „wyborczą” szopkę nie tylko jako „obserwator”. Również jako komentator. Po powrocie do Polski twierdził publicznie, że w Rosji „akt głosowania jest demokratyczny”. Mówił, że rosyjskie wybory są lepiej zabezpieczone przed fałszerstwami niż polskie (!).
Najciekawsze jest to, że wybory w Rosji Kownacki „obserwował” z ramienia polskiej prokremlowskiej organizacji ECAG (Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych). Jej szefem i założycielem jest słynny Mateusz P., założyciel wspieranej przez Rosję partii Zmiana. Zmiana walczy o to, by Polska wyszła z NATO. Zaś sam Mateusz P. od 2016 r. przebywa w areszcie za sprawą podejrzenia o szpiegostwo na rzecz Rosji i innych państw. Jako wiceminister, Kownacki odżegnywał się od Mateusza P. W 2017 r. zaprzeczał, że był w Rosji jako jego współpracownik. Twierdził, że spotkał się z nim tam przypadkiem…
Jednak polski antykremlowski aktywista Marcin Rey opublikował dowody na to, że było inaczej. W 2012 r. Bartosz Kownacki wystąpił jako przedstawiciel organizacji Mateusza P. w krótkim wywiadzie-wystąpieniu opublikowanym na portalu Bydgoszcz24 (w tym samym tekście chwalił „demokratyczne” aspekty putinowskich wyborów). Pięć lat później, w 2017 r., informacja o jego związku z organizacją pana P. została usunięta z tekstu (który wciąż dostępny jest na portalu). „Czyściciel” nie był jednak skuteczny: ślady informacji i jej „czyszczenia” pozostały w internecie.
Kariera wiceministra Smyrgały
Drugi ze zdymisjonowanych wiceministrów, Dominik Smyrgała, zdaje się mieć nieco mniej malowniczą przeszłość. Jak podaje portal Defence24, w latach 2002-2006 Smyrgała pracował w resorcie spraw zagranicznych (m.in. na przedstawicielstwach w Chicago i Caracas, a także w departamencie polityki wschodniej). W 2007 r. Macierewicz przyjął Dominika Smyrgałę do utworzonej przez siebie Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Po tym, jak Macierewicz przestał być szefem kontrwywiadu, Smyrgała także odszedł z tej służby. W 2009 r. był specjalistą ds. kontaktów międzynarodowych w Instytucie Pamięci Narodowej. Od 2005 r. Dominik Smyrgała współpracuje z Collegium Civitas. Ciekawostką jest to, że udziela się również na barcelońskiej Universidad/Universitat Autonoma (uczelnia, która najgoręcej popiera oderwanie Katalonii od Hiszpanii).
W 2015 r., gdy Antoni Macierewicz objął ministerstwo obrony, zatrudnił w nim Smyrgałę. A ten wsławił się wtedy próbami tuszowania rosyjskich powiązań ministra. W odpowiedzi na publikacje opisujące te powiązania, Smyrgała dwoił się i troił w mediach tradycyjnych, jak również społecznościowych. Podsuwał zaprzyjaźnionym redakcjom „interpretacje” korzystne dla szefa MON. Próbował podważać wiarygodność krytycznych dziennikarzy. Opublikował nawet specjalną broszurę na temat niżej podpisanego.
Afera tzw. „rosyjskiego łącznika”
Macierewicza i jego powiązania usiłował tłumaczyć również Bartosz Kownacki. Aby zobaczyć, jak działali ludzie ministra, warto przyjrzeć się aferze tzw. „rosyjskiego łącznika”. Walcząc o nadszarpnięty przez tę aferę wizerunek swego szefa, Smyrgała zaprzeczał rzeczywistości, a nawet… Kownackiemu. Przy okazji mogło dojść do zafałszowania potencjalnego dowodu procesowego.
Kim był „rosyjski łącznik”? Tak dziennikarze nazwali menedżera Jacka Kotasa, który w latach 2002-2014 kierował spółkami grupy Radius. Grupa Radius to konsorcjum firm deweloperskich kontrolowane przez rodzinę Szustkowskich. Jej głowa, multimilioner Robert Szustkowski, ma udokumentowane wieloletnie powiązania z ludźmi sołncewskiej mafii (jedna z największych organizacji przestępczych w Rosji i na świecie, związana z rosyjskim wywiadem wojskowym GRU).
Mimo tych powiązań, 12 lutego 2007 r. minister obrony Aleksander Szczygło (PiS) mianował Kotasa wiceministrem obrony. A pięć dni wcześniej, 7 lutego 2007 r., Służba Kontrwywiadu Wojskowego dała Kotasowi prawo dostępu do tajemnic polskiej armii. Służbą dowodził wtedy Antoni Macierewicz. Z dokumentu podpisanego przez niego w dniu 4 grudnia 2006 r. wynika, że Macierewicz osobiście monitorował sprawę. Mimo to nie powstrzymał SKW przed udzieleniem Kotasowi prawa dostępu do tajemnic.
Broszura nt. moich „kłamstw”
Sprawę „rosyjskiego łącznika” opisywała „Wyborcza” i „Polityka”, a także „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Sam również przedstawiłem ją w książce „Macierewicz i jego tajemnice”. Zadaniem podważania moich ustaleń obarczono w MON właśnie Dominika Smyrgałę (pomagał mu w tym szef Wojskowego Biura Historycznego, od lat związany z Macierewiczem „łowca teczek”, Sławomir Cenckiewicz). Smyrgała i Cenckiewicz napisali broszurę pt. „Tomasz Piątek i jego kłamstwa”.
Broszurę tę wydano za publiczne pieniądze i rozesłano do parlamentarzystów oraz dziennikarzy.
W broszurze Smyrgała odniósł się m.in. do sprawy rosyjskiego łącznika. Próbował dowodzić, że Macierewicz nie jest odpowiedzialny za dopuszczenie Jacka Kotasa do tajemnic wojskowych. Twierdził, że kierowany przez Macierewicza kontrwywiad (WSI, a od 1 października 2006 r. – SKW) nie mógł sprawdzać Jacka Kotasa. Dlaczego?
Bo kontrwywiad rzekomo nie dostał na czas dokumentów Kotasa z ministerstwa obrony. Kontrwywiad potrzebował tych dokumentów między lipcem 2006 r. a dniem 7 lutego 2007 r. (kiedy to Kotas uzyskał prawo dostępu do tajemnic). Ale papiery, jak pisze Smyrgała, „z niewyjaśnionych przyczyn utknęły w ministerstwie”.
Ministerstwem rządził wtedy Radosław Sikorski. Był ministrem obrony od 31 października 2005 r. do 5 lutego 2007 r. Dwa dni po jego dymisji Kotas uzyskał prawo dostępu do tajemnic. W tydzień po jego dymisji „rosyjski łącznik” został wiceministrem obrony w rządzie PiS. Można stąd wnioskować, że to Sikorski był główną przeszkodą dla błyskotliwej kariery pana Kotasa w MON… Ale jak widzimy, w swej broszurze Smyrgała sugeruje coś odwrotnego. Sugeruje, że Sikorski chronił „rosyjskiego łącznika” przetrzymując jego dokumenty w MON i nie dopuszczając do nich kontrwywiadu.
Dlaczego Smyrgała odwraca kota ogonem?
Łatwo się domyślić: Radosław Sikorski obecnie krytykuje PiS, i to głośno. Zapewne chodzi o to, by przerzucić odpowiedzialność za aferę Kotasa na przeciwnika partii rządzącej. Choć, jak widzimy, „rosyjskiego łącznika” promował pisowski minister Szczygło (następca Sikorskiego) przy pomocy kontrwywiadu Antoniego Macierewicza.
Żeby nie być gołosłownym, cytuję Dominika Smyrgałę. Nie w całości, bo jego wywód chwilami jest mętny. W jednym z miejsc podaje datę 2007 zamiast 2006 (chociaż z kontekstu jasno wynika, że może chodzić tylko o 2006 r.). Jeżeli ktoś chce się zapoznać z pełną wersją, tutaj znajdzie do niej link.
Podaję cytat zawierający najważniejsze stwierdzenia: „…Sprawa jest zagadkowa i skomplikowana (…) Jacek Kotas złożył swój podpis na ankiecie bezpieczeństwa osobowego, a 7 lipca dotarła ona do Kancelarii Tajnej MON. Od tej chwili z niewyjaśnionych przyczyn dokumenty utknęły w Ministerstwie (…) ankieta bezpieczeństwa Kotasa przez ponad pół roku była przetrzymywana w MON. Przyczyny tego opóźnienia do tej pory nie zostały wyjaśnione”.
Niewyjaśnione jest przede wszystkim, czy do takiego przetrzymywania w ogóle doszło. Ludzie Antoniego Macierewicza plączą się w tej kwestii i zaprzeczają sobie nawzajem. Smyrgała twierdzi, że podległe Macierewiczowi służby nie mogły sprawdzać Kotasa. Tymczasem te służby od lipca 2006 r. go sprawdzały – tak twierdzi… pierwszy z naszych bohaterów, wiceminister Kownacki!
Który z wiceministrów mija się z prawdą?
W dniu 28 marca 2017 r. Bartosz Kownacki odpowiedział na interpelację posła Marka Biernackiego ws. afery „rosyjskiego łącznika”. Wiceminister oświadczył, co następuje:
„Postępowanie sprawdzające wobec Pana Jacka Kotasa zostało wszczęte w lipcu 2006 r. przez właściwą służbę (WSI) na podstawie wniosku Sekretarza Stanu Ministerstwa Obrony Narodowej (…) Wniosek o przeprowadzenie ww. postępowania wpłynął zgodnie z właściwością do WSI (…) W toku prowadzonego postępowania (już na wniosek nowoutworzonej SKW) zwrócono się do ABW o posiadane przez tę służbę informacje. (…) Ustalenia SKW (po WSI) były zgodne z uzyskanym stanowiskiem ABW (…) Panu Jackowi Kotasowi zostało wydane odpowiednie poświadczenie bezpieczeństwa”.
Z tej odpowiedzi wynika, że Wojskowe Służby Informacyjne zajęły się sprawdzaniem Jacka Kotasa od lipca 2006 r. Kto kierował wówczas WSI? Antoni Macierewicz, również od lipca… Sprawdzanie to zostało płynnie przejęte przez nowopowstałą Służbę Kontrwywiadu Wojskowego. Przypomnijmy: utworzoną przez Macierewicza i również przez niego kierowaną.
Jak widać, Dominik Smyrgała mija się z prawdą. Chyba, że mija się z nią Bartosz Kownacki.
10 listopada 2017 r. TVP Info poinformowało, że broszura Smyrgały i Cenckiewicza zostanie przekazana prokuraturze w związku ze sprawą Tomasza Piątka. Czyli moją.
Śledztwo trwa
Od lipca 2017 r. warszawska prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie mojej osoby, jak również książki „Macierewicz i jego tajemnice”. Dzieje się tak na podstawie doniesienia Antoniego Macierewicza.
Były minister obrony zarzucił mi „stosowanie przemocy lub gróźb bezprawnych” oraz „upokorzenie lub znieważenie organu konstytucyjnego”. Nie zarzucił mi pomówienia lub zniesławienia.
Doniesienie trafiło do prokuratury wojskowej (według nieoficjalnych informacji przekazano je potem prokuraturze cywilnej). Nie wiadomo, na jakim etapie znajduje się postępowanie. Prokuratura od czasu do czasu informuje media, że bada sprawę.
Nie postawiła mi jednak zarzutów. Nie przesłuchała mnie. Nawet nie powiadomiła mnie oficjalnie, że się mną zajmuje.
Przekazanie broszury prokuraturze przez ludzi Macierewicza może oznaczać próbę wprowadzenia prokuratorów w błąd. Broszura zawiera liczne nieścisłości i nieprawdy. W wyżej opisanym przypadku – zaprzecza oficjalnej odpowiedzi na interpelację. Jeżeli Smyrgała i Cenckiewicz świadomie rozminęli się z prawdą w swojej publikacji i faktycznie wysłali ją prokuraturze, to ich działanie zakrawa na sfałszowanie dowodu.
Jak widać, rządy Macierewicza i jego ludzi w MON były rządami kłamstwa. Nowy minister obrony, Mariusz Błaszczak, na początek powinien odkłamać wszystkie nieprawdy ministerstwa. Ale czy będzie chciał to zrobić?
Tomasz Piątek dla WP Opinie